Komentarze: 3
Zaczynam od czarno-oleistej kawy, która łagodzi duszący dym śliwkowego tytoniu. Serce zaczyna pracować szybciej.... tam...tam...tam...trrrrrrrrrr.... Lekka trema... W rytmie drewnianych pałek bijących w werbel piszę swój pamietnik- tylko po co?. To już nie jedynki, dwójki ani triole tylko paradille. Czasami mam ochotę się zgubić i odnaleźć na nowo, przełamać na pół niepewność jak markizę - zobaczyć co jest w środku i zlizać waniliowy krem.
ciekawe...
Sam nie wiem dokąd mnie zaprowadzi ślad tego pamietnika. Budda powiedziałby - nieważny jest cel podróży, ale sama podróż. Siedzę na rogu nieznanej ulicy...
... i czekam